Babia Góra Percią Akademików

11 listopada 2024

Dzień Niepodległości! A u nas również i urodzinowa okazja do świętowania podczas rodzinnego zjazdu. Szybka kalkulacja i postanawiamy wyskoczyć na Babią.

Prognoza pogody jest znakomita. Na początku ma być zimno, za to niebo bezchmurne. Startujemy chwilę po 5 z Krakowa, wciąż ociężali od obżarstwa dzień wcześniej.

Po około 2 godzinach jazdy docieramy na miejsce. Wyruszamy z parkingu Zawoja Marki i kierujemy się zielonym szlakiem do schroniska Markowe Szczawiny. Na starcie jest zimno, a poczucie to potęguje wilgoć od płynącego obok ścieżki strumienia. Ruszamy spokojnie, jednak tempo jest całkiem niezłe, bardzo przyjemnie biegnie się z tak lekkim plecakiem. Po kilku minutach pod górę rozgrzewamy się i zastanawiamy się nad zrzuceniem bluz jednak odkładamy to na Markowe Szczawiny.

Do schroniska wpadamy na chwilę żeby przewiązać buty. Dziwne, byłem w tym miejscu już tyle razy, a nigdy nie wstąpiłem do środka. Z zaciekawieniem oglądam schronisko od wewnątrz, obserwowany przez turystów wcinających jajecznicę. Wychodzimy z budynku i od razu odbijamy żółtym szlakiem w lewo. Lecimy w stronę Perci Akademików. Krzemo nigdy tędy nie szedł i bardzo chciał zrobić tą trasę. Ja, jak zawsze, boję się łańcuchów i ekspozycji – mimo że tędy kiedyś już szedłem. Zamykam się w sobie i niestety mylę się z przyciskami kamery, co skutkuje to tym, że nie udaje mi się sfilmować mojego bohaterskiego przejścia.

Zbliżamy się do szczytu i łapiemy promienie słońca. Widoki są niesamowite! Inwersja zapiera dech w piersiach. Przepięknie prezentuje się cała panorama Tart. Ciężko oderwać wzrok od tak cudownego widoku. Skręcamy na czerwony szlak (GSB) i lecimy w stronę przełęczy Krowiarki podziwiając równie piękną panoramę Gorc. Zbiegając, mijamy całe tłumy kierujące się na szczyt. Cóż się dziwić gdy jest taka pogoda. Na grani nie ma ani trochę wiatru, a dzięki słońcu jest naprawdę ciepło. Idealne warunki na rodzinny wypad.

Na Sokolicy odbijamy w lewo, na zielony szlak i Percią Przyrodników, samotnie, zbiegamy w kierunku niebieskiego szlaku, gdzie odbijamy z powrotem w stronę schroniska. Utrzymujemy dobre tempo pod górę i po krótkim czasie jesteśmy z powrotem na Markowych.

Powrót zaplanowaliśmy czarnym szlakiem, przez Polanę Kaczmarczykową. Był to strzał w dziesiątkę. Jest tam przepięknie! Cała polana rozświetlona słońcem ale wciąż przykryta szronem. Ścieżka ukrywa się pod grubą warstwą liści. Robi się dziko i przygodowo. Na mostkach prowadzących nad strumieniami trzeba bardzo uważać, gdyż całe pokryte są cienką warstwą lodu. Zbiegamy do rozwidlenia i skręcając w lewo odbijamy na szlak niebieski. Tam, granicą Babiogórskiego Parku Narodowego, wracamy na parking.

Szybką wyprawę kończymy w niecałe trzy godziny, zatrzymując zegarki na około 20km/+1200m.


Opublikowano

w

przez